Bal przedszkolaka w Centrum Kultury i Promocji w Wawrzeńczycach
"Mój pierwszy bal... czyjeś oczy wesołe na szczęście... troszeczkę żal."
czyli
Bal przedszkolaka w Centrum Kultury i Promocji w Wawrzeńczycach
Potrzeba zmiany ról jest czymś naturalnym w życiu człowieka. Któż z nas nie chce, choć na chwilę zrzucić dres, dżinsy- swój kostium codzienności. Choć na chwilę wziąć do ręki różdżkę... Karnawał to czas magiczny. Uczy nas dystansu do siebie, daje sposobność dobrej zabawy, jeśli posiadamy odrobinę wyobraźni.
Popek - klaun z rudą czupryną wita nas już w progu. Roześmiany i ruchliwy zaprasza wszystkich do koła. Muzyka energetyzuje - nie trzeba nikogo nakłaniać do tańca.
"Aga - doo" rozruszało już największych maruderów. Pojawiają się tańce starsze i nowsze
z różnych krańców świata. "Limbo - Dance" zabawa z przechodzeniem pod drążkiem przywędrowała do nas aż z Jamajki.
Popek niczym zawodnik piłki nożnej, z wypisanym na koszulce imieniem atakuje
z każdego skrzydła. "Kaczuchy" - "Taniec małego ptaka" przywędrował aż ze Szwajcarii;
Uginamy nogi w kolanach nieco pokracznie i zabawnie, ale bawią się wszyscy. Popek biega dowcipkuje, wydaje się, że gdyby wykorzystać tą energię można by oświetlić spore miasto.
Policzki dzieci zaróżowione, oczy błyszczą, chyba czas na odpoczynek. Sponsorzy dopisali. Słodycze dają spory łyk energii. Można znów iść w tany. W blasku fleszy dyga znów 17 księżniczek. Dostrzegam też strażaka. To chyba tak na wszelki wypadek gdyby atmosfera była zbyt gorąca. Moją uwagę przykuwa strój czarownicy. Pochwalam pomysłowość
i poczucie humoru mamy. Przepięknie tańczy mały smoczek z biedronką.
Na koniec Popek rzuca hasło: "Ona tańczy dla mnie". Każda mała i duża dama uśmiecha się tajemniczo w tańcu.
Milkną taneczne rytmy. Włoskie - carne vale (żegnaj mięso) zmieniam na zwykłe polskie "Koniec balu -Jasiu, Alu"..., ale tylko na rok.
Małgorzata Niemiec
Powrót