5 grudnia nasze gimnazjum udało się do kina. Okazja była bardzo ważna - Mikołajki. Z tej właśnie racji oglądaliśmy film "Listy do M". Wszyscy z wielka chęcią pojechaliśmy do kina.
Film jest komedią romantyczną, jednak daje dużo do myślenia. Przy niektórych scenach w oku kręciła się łza. Opowiada on losy ludzi, którzy zagubili się w swoim życiu. Chcą oni za wszelka cenę uciec przed miłością i świętami. Jednak nie udaje im się to. Święta okazują się czasem wybaczania, przemyśleń. Zaczynają dostrzegać, co w ich życiu jest wartością pierwszorzędna. Starają się naprawiać swoje błędy, eliminować problemy. Chcą być lepszymi ludźmi. W filmie tym występuje niewymuszony humor. Po prostu w niektórych momentach śmiech jest konieczny. Wplecione jest kilka naprawdę wzruszających wątków. Okazuje się, że miłość zawsze wygrywa. Ponadto duży plus za znakomitą obsadę. Aktorzy są obsadzeni w idealnych dla siebie rolach. Ale nie gwiazdorska obsada jest tu najważniejsza, ale zgrabne prowadzenie ciekawej fabuły. Reżyser wykonał naprawdę świetną prace.
Do tej pory wydawało mi się ze Polskie komedie romantyczne to same przewidywalne i słodkie historie, które nie maja w sobie nic więcej poza pustą fabułą, film ten jednak zmienił moja opinie. Listy do M to film z przesłaniem. Naprawdę warty obejżenia.
M.Latała